Za miseczkę ryżu, czyli od pracownika do niewolnika

Drukuj
Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

W czwartek 13 czerwca 2013 sejm uchwalił nowelizację Kodeksu Pracy, która wydłuża okres rozliczeniowy czasu pracy z 4 do 12 miesięcy bez względu na system pracy oraz wprowadza ruchomy czas pracy. Wg rządu, ma to pomóc w utrzymaniu konkurencyjności polskiej gospodarki w czasie spowolnienia gospodarczego.

Wcześniej posłowie PO i PSL odrzucili wniosek Ruchu Palikota o odrzucenie nowelizacji oraz poprawkę PiS skracającą okres rozliczeniowy do 6 miesięcy. Odrzucenia ustawy chciały także pozostałe kluby opozycji.

Posłowie przekonywali, że ustawa uderzy w pracowników, m.in. ograniczając im dochody z tytułu nadgodzin i osłabiając ich pozycję wobec pracodawcy.

Minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz przekonywał przed głosowaniem, że proponowane rozwiązania mają uratować jak największą liczbę miejsc pracy, utrzymać konkurencyjność polskiej gospodarki, dać firmom szanse na rozwój, ale za zgodą pracowników, w dialogu na poziomie firm.

Przypomniał, że wprowadzenie tych rozwiązań musi być zgłoszone Państwowej Inspekcji Pracy, i podkreślał, że nie będzie możliwe bez zgody pracowników. Jego zdaniem rozwiązania te sprawdziły się w ustawie antykryzysowej, działającej między lipcem 2009 a grudniem 2011 r., dlatego warto je na stałe przenieść do Kodeksu pracy.

Za przyjęciem ustawy głosowało 227 posłów, przeciwko było 190, a 10 wstrzymało się od głosu.

Co to oznacza dla pracownika?
Oficjalnie ustawa umożliwia rozliczanie i rozkład czasu pracy w porozumieniu ze związkami zawodowymi, przedstawicielami pracowników lub indywidualnie z poszczególnymi pracownikami.
Praktycznie, jak zresztą widzimy w życiu codziennym, rozkład pracy będzie ustalany przez pracodawcę i będzie zależeć wyłącznie od niego, czy danego dnia przepracujemy 12 zamiast 8 godzin. Po przepracowanych w ten sposób trzech dniach, pracodawca aby uniknąć zapłaty za nadgodziny, może nam dać dzień wolnego lub skrócić czas pracy innego dnia. Będzie miał na to rok. W związku z powyższym, możemy już całkowicie zapomnieć o dodatkowej zapłacie za nadgodziny, którą i teraz ciężko jest wyegzekwować.

Z ustawy cieszą się pracodawcy. Uważają jednak, iż nowelizacja nie powinna dotyczyć wyłącznie okresu spowolnienia gospodarczego, lecz powinna obowiązywać stale i być częścią prawa pracy.
No ba, który z przedsiębiorców by nie chciał mieć pracownika na każde zawołanie.

Jak powiedział Jeremi Mordasewicz (doradca zarządu Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan): "Nie zrezygnowano też z definicji doby pracowniczej, co uniemożliwia wprowadzenie ruchomego czasu pracy i na przykład rozpoczynanie jej między godziną 7 a 9. Przez to nowela przyniesie mniejsze korzyści, niż oczekiwaliśmy, bo wykorzystanie elastycznej organizacji czasu pracy będzie ograniczone. A to uniemożliwi obniżenie kosztów produkcji"

Mówiąc krótko, stajemy się niewolnikami we własnym kraju. Obecna, krytyczna sytuacja na rynku pracy i tak daje do ręki pracodawcom potężne narzędzie do walki z pracownikiem. Upomnijmy się o urlop, zapłatę za nadgodziny, czy spróbujmy wziąć zwolnienie, choćby przy 40 stopniach gorączki, a usłyszymy, że już jest kolejka na nasze stanowisko.

A bezrobocie zlikwidują, odbierając status bezrobotnego pod byle pretekstem. Rząd już planuje nowelizację ustawy zatrudnieniowej, dzięki której bezrobotny odmawiając przyjęcia pracy straci status bezrobotnego od razu na 9 miesięcy (270 dni), nie jak obecnie na 120 dni. Dzięki temu, mimo wzrostu liczby osób pozostających bez pracy, bezrobocie spadnie. Władza Czyni Cuda.

ZWIŃ

Proponowane artykuły: