Odpolitycznić samorząd

Drukuj
Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

Odpolitycznić samorządJesienią czekają nas kolejne wybory do samorządu. W związku z tym nadszedł czas, aby zastanowić się nad kilkoma kwestiami. Zacznijmy może od tego, kto przez ostatnie lata rządził w Opocznie. Dziś nie mam zamiaru wymieniać z imienia i nazwiska poszczególnych radnych czy burmistrzów. Zmierzam bardziej ku komitetom i partiom.

Otóż, jak zapewne wiecie lub przynajmniej się domyślacie, od lat główną siłą polityczną w Opocznie jest Komitet Wyborczy „Razem Dla Opoczna”. Komitet ten nie jest niczym innym jak lokalnym komitetem wyborczym Polskiego Stronnictwa Ludowego (dawnego: Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego czyli partii satelickiej PZPR) – partii, na której temat się nie wypowiem ze względu na to, że portal odwiedzają również dzieci.

Poza PSL'em w Opocznie mamy jeszcze do czynienia z Opoczyńską Wspólnotą Samorządową, KWW Prawo i Sprawiedliwość oraz Komitetem Wyborczym „Ziemia Opoczyńska”. Nie są to wszystkie komitety i partie wystawiające dotychczas swoich kandydatów w naszym regionie. Wymieniłem jedynie te rządzące.

Osoby reprezentujące wspomniane partie i komitety wyborcze można z czystym sumieniem określić politykami. Zdanie to napisałem z pełną świadomością i premedytacją, ponieważ po ostatnich rozgrywkach i roszadach na opoczyńskiej scenie politycznej, jakie miały miejsce na przełomie 2012 i 2013 roku, można powiedzieć, że osoby te stawiają korzyści własne i partyjne ponad dobro całej gminy i społeczeństwa.

I w tym momencie należałoby zadać sobie pytanie: Czy w samorządach powinni zasiadać politycy? Czy samorząd powinien zostać uwolniony od polityków i radnymi powinni zostać zwykli mieszkańcy, mniej oderwani od rzeczywistości i nierzadko mający większe kompetencje do pełnienia tej funkcji?

Samorząd, jak jego nazwa wskazuje to, najprościej rzecz ujmując, samodzielne rządzenie. Samorząd terytorialny stanowi wyodrębniony w strukturze państwa, powstały z mocy prawa związek lokalnego społeczeństwa, powołany do samodzielnego wykonywania administracji publicznej, wyposażony w materialne środki umożliwiające realizację nałożonych na nie zadań.
Jest to forma zdecentralizowanej władzy publicznej. Ogół mieszkańców jednostek zasadniczego podziału terytorialnego stanowi z mocy prawa wspólnotę samorządowa. Istotą samorządu jest to, że zarządza sprawami publicznymi przez samych zainteresowanych.

Jako przykład rzeczywistego samorządu można podać tutaj Szwajcarię, w której samorządy lokalne funkcjonują analogicznie jak spółki akcyjne, której zarząd stanowi wspólnota. Władzę zwierzchnią w gminie stanowi walne zgromadzenie mieszkańców. Tam każda decyzja rajców musi zostać zaakceptowana przez społeczeństwo, zaś władza wybranych reprezentantów jest ograniczona do niezbędnego minimum.

Podany wyżej przykład jest może bardzo skrajny i znacznie odbiega od znanych nam standardów, lecz wspomniałem o nim ze względu na dość istotną rzecz. Kilka dni temu zaistniała szansa, aby mieszkańcy naszej gminy otrzymali możliwość decydowania o losach ich małej ojczyzny. Niestety radni odrzucili poprawkę do Statutu Gminy Opoczno, umożliwiającą złożenie projektu uchwały grupie 300 mieszkańców.
Jak widać z powyższego, niektórzy radni chcieliby zrobić z nasz maszynki do głosowania. Chcieliby, aby nasze prawo ograniczało się do wrzucenia kartki do urny. A reszta nie powinna nas interesować.

Co da odpolitycznienie Rady Miejskiej? To proste. Przede wszystkim odpolitycznienie samorządu pozwoliłoby na wyeliminowanie walki politycznej i ułatwiłoby działania wspólne. Radni zamiast drzeć koty lepiej też wsłuchają się w głosy wyborców.

Poza tym wyeliminowałoby to ingerencję z zewnątrz. Ukróciłoby się mieszanie się polityków „wyższego szczebla” w nasze lokalne sprawy. Skończyłoby się narzucanie przedstawicielom partii zasiadającym w radach konkretnych działań, zgodnych z założeniami prezesów partii, czy własnymi ambicjami posłów.
Obecnie większość radnych występuje w obronie interesów popierających ich komitetów wyborczych i partii politycznych. Nie zastosujesz się, nie wystawimy Cię następnym razem i będziesz musiał wydać więcej na kampanię.

Gdy każdy z radnych będzie osobą niezależną, samodzielnie myślącą, ograniczy to powstawanie układów i koalicji, przez które wiele ambitnych, wartościowych planów i projektów nawet nie ujrzało światła dziennego.

Lekarstwem na odpolitycznienie samorządów mogą być wprowadzone jednomandatowe okręgi wyborcze. Dzięki nim mamy realną możliwość zadecydowania, kto zasiądzie w radzie.

Dotychczas do Rady Miejskiej w gminach liczących powyżej 20 tys. dostawały się zazwyczaj jedynki z list wyborczych. Dana gmina podzielona była na kilka okręgów, w których wybieraliśmy po kilku radnych. Z każdego okręgu zazwyczaj wybierano radnych, którzy otrzymali największą ilość głosów na danej liście. Jak wspomniałem wyżej, najczęściej, choć nie zawsze, były to jedynki.
Mogło także dojść do sytuacji, gdy do Rady Miejskiej dostać się mógł kandydat z bardzo małym poparciem społeczeństwa.
Taka sytuacja sprawiła, że większość z nas nie widziała sensu w głosowaniu, w szczególności gdy kandydat, który otrzymał od nas najwięcej głosów nie dostał się do rady, bo okazywał się jedynie lokomotywą mającą na celu ściągnięcie głosów.

Metodą stosowaną do podziału mandatów opartych na proporcjonalnej reprezentacji z listami partyjnymi była Metoda d'Hondta. Metoda polega na znalezieniu największych, kolejno po sobie następujących ilorazów liczby uzyskanych głosów. Podziału dokonuje się dzieląc liczbę głosów przypadających każdemu komitetowi przez kolejne liczby naturalne, a następnie z tak obliczonych ilorazów dla wszystkich komitetów, wybieranych jest tyle, ile jest mandatów do obsadzenia.

Jesienią nie będziemy już głosować na listy wyborcze, lecz konkretnych kandydatów. Daje nam to szansę na wybór faktycznego przedstawiciela. Oznacza to, że to my, nie komitet wyborczy lub partia, decydujemy, kto wejdzie do rady.
Po „nieudanej kadencji”, gdy stwierdzimy, że radny nie spełnia naszych oczekiwań lub nie nadaje się na tę zaszczytną funkcję, dziękujemy mu za współpracę, wybierając na jego miejsce innego kandydata.

Jak zatem widzicie, jednomandatowe okręgi wyborcze, które w wyborach samorządowych po raz pierwszy zostaną zastosowane w tym roku, wymuszą na radnych, choćby w części, słuchanie naszego głosu.

Upraszczając można powiedzieć, że oddany przez nas głos w wyborach samorządowych będzie miał sens, ponieważ to my, nie komitet wyborczy, zadecydujemy, kto nas będzie reprezentował.

Niech nowa metoda wyboru radnych stanie się dla nas impulsem, aby pójść do wyborów samorządowych jesienią 2014 roku.

 

ZWIŃ

Proponowane artykuły: